Wataha Farkas!
Nasze własne tereny. => Łąka => Wątek zaczęty przez: Cadence w Październik 12, 2013, 19:11:33
-
Łąka jak łąka, pełno kwiatów, piękny unoszący się nań zapach.
Polne myszy, których jest bardzo dużo, biegają wesoło. Pełno miejsca, wysoka i miękka trawa.
-
Wszedłem. Po chwili położyłem się w wysokiej trawie.
-
Ziewnąłem, wstałem i wyszedłem.
-
Wszedłem i zacząłem się rozglądać po lące.Poczułem jak w powietrzu unosi się woń trawy..Uśmiechnałem się serdecznie..
-
Wyszedłem..
-
Leniwym krokiem weszłam na polanę. Byłam padnięta po długiej wędrówce. Może nikt mnie nie zauważy? Położyłam się pośród wysokiej trawy i zamknęłam oczy.
-
Ocknęłam się. Było już ciemno. Podniosłam się i usiadłam. Zaczęłam rozmyślać nad wszystkim co się wydarzyło... a raczej na tym, co zapamiętałam.
-
Wbiegła ze łzami w oczach..wpadła na ,,chyba" nie znaną waderę-przepraszam-jęknęła.
-
Poczułam, jak coś w nią uderza. Zobaczyłam szczenię.
-Nic się nie stało...- zobaczyłam łzy na jej pyszczku
-Coś ci się stało, kochana?- Zapytałam z troską.
-
Nie wiedziała co powiedzieć..zwykle mówiono jej aby nie rozmawiała z obcymi...-Nic.-powiedziała szybko ocierając łzy.
-
Zobaczyłam zmieszanie na jej pyszczku. No tak, przecież widzi mnie pierwszy raz. Wstałam.
-Jestem Valthienne, nowa na tych ziemiach, nie musisz się mnie bać, nie zrobię ci nic złego... nie potrafiłabym.- Uśmiechnęłam się do niej promiennie.
-
-Je..jes..jestem Saa...Sashiko-powiedziała jąkając się.
-
-Miło cię poznać, a teraz mi powiedz co taka mała, słodka istotka jak ty robi sama o tej porze na łące?
-
-płacze o swoją matkę która pewnie nie żyje-powiedziała sama do siebie-to znaczy eee...
-
-Słyszałam... nie ma o co płakać, ja niedawno straciłam wiele, a nie płaczę. Mimo wszystko trzeba iśc dalej.
Uśmiechnęłam się do niej.
-A teraz chodź, zaprowadzę cię do jaskini. Znaczy ty znasz drogę, a ja będą twoją ochroną.
-
-Pójdziesz ze mną do pałacu?-zapytała zdziwiona.
-
-Przecież nie mogę cię samą puścić w takie ciemności...
-
-Już dość trochę jestem sama...-powiedziała tonem mówiącym ,,dam sobie radę"
-
-Tak, tak... skąd ja to znam. Mnie nie przekonasz.
Wstałam, ukazując swoje prawdziwe rozmiary.
-No to prowadź.
-
-Jesteś..taka...nie ważne-powiedziała i pobiegła w stronę pałacu.
-
Pobiegłam za szczenięciem.
-
Weszła.
-
Wszedłem.
-
______________________________________
xD
(http://dymki.com/upload/guests/de/de2c210d59c34fe5b0005459a4de8a69/41cb7d0ca4425019a4241838593b2e67.jpg)
-
Wleciała i uderzyła w drzewo.
-
-Nic Ci nie jest?
_________________
Czemu ruszoffy?
-
-Nic ci nie jest, Sashiko?
_________________________
Fioletofffy :P
-
-Nie nic...tylko kręci mi się w głowie-powiedziała. (xD)
________________________________
sweet xD
-
Podeszła do niej.
_______________
RUSZOFFY
A dokładniej liliowy...xD
-
___________________________
Ty daltonisto ty...xD
-
-Jest okej...będę więcej uważać-powiedziała.
______________________________________
Nie....jest koloru sweetaśnego xD
-
______________________
xD
-
Uśmiechnęła się.
____________________
Phi... Kto tu daltonista?
Daltonistami są faceci...xD
-
-to co robimy??
-
-A co byś chciała?
-
-Właśnie?
-
-ZIABAWA!!
-
-A jaka?
-
-Berek!-zawołała.
-
Spojrzałem na Sashiko.
-
-Mnie pasuje.
-
-Okej..GONISZ!!-powiedziała i zaczęła uciekać. (xD)
-
____________
Ja? xD
-
________________________
Yhm xD
-
Usiadłem, nie bardzo widząc, co robić.
-
Zaczęła gonić Sashiko, ale by było sprawiedliwie biegła wolniej.
-
Zdyszana biegła dalej.
-
Podbiegła do basiora.
-Ca tak stoisz?-Uśmiechnęła się.
-
Uciekała dalej.
-
Spojrzała na Sashiko.
-
Zatrzymała się-coś się stało?-zapytała.
-
Weszłam. Znudziło mi się ciągłe leżenie na kamieniu. W oddali zobaczyłam inne wilki, w tym Sachiko. Postanowiłam podejść.
-
-Nie.-Powiedziała i znów zaczęła ją gonić.
-
Zauważyła Valthien-To ty!-krzyknęła i pobiegła do niej.
-
Biała wilczyca za nią pobiegła. Chyba się bawią. Kiedy obróciła na chwilę pysk w moim kierunku, zobaczyłam w niej coś znajomego...
-
-Hej mała.
Uśmiechnęłam się promiennie do Sachiko.
-
Zatrzymała się i spojrzała na waderę.
-
Spojrzałam w kierunku wilczycy. No jasne, przecież to ona...
-Witaj. Jestem Valthienne, nowa.
-
-Cadence, albo Cad. Jak kto woli. -Powiedziała i dokładnie obejrzała Valthienne.
-
Obejrzałam waderą od łap do głowy. Była identyczna jak jej matka. Cóż... mogę to jakoś wykorzystać.
-Czemu się mi tak przyglądasz?
___________________________________
Jak bd miała na imię twoja matka? xD
-
Zdziwiła się zachowaniem kuzynki i ,,pani wilk" (xD)
-
-A jakoś tak...
___________________
Nwm...Cad ma zaniki pamięci, jeżeli chodzi o przeszłość...
-
-Co jest!-wrzasnęła.
-
-Nic... chyba bawiłyście się w berka, a ja bezczelnie wam przerwałam.
Zaśmiałam się.
____________________________
Może Syenne?
-
-Ale...powiedziała i podbiegła do niej.
-
-Co ale?
Spojrzałam na nią.
-
-Jesteście dziwne!-powiedziała i pobiegła gdzieś.
-
-Sachiko, poczekaj.
Zawołałam za nią.
-
-My się nie znamy? Wydajesz mi się jakaś znajoma...
-
-Nie!-biegła przez całą łąkę-One pewnie wiedzą co z moją mamą...-pomyślała płacząc.
-
-Może tak, może nie... jesteś do niej taka podobna, znaczy się... może kiedyś mnie widziałaś.
-
Położyła się gdy już nikogo nie widziała w pobliżu.
-
-Do niej?
-
U uszach brzęczał mi głos Sachiko. Tak jakbym już gdzieś go słyszała... słodki, piskliwy głos...
-Nie, nie do niej... nie ważne.
Uśmiechnęłam się, by jakoś zakryć zakłopotanie.
-
Płakała tak mocno że łzy płynęły jej strumieniem.
-
Spojrzała na Sashiko.
-
-Pójdę do niej.
Pobiegłam za małą. W duchu słyszałam jakiś głos, który kazał mi to zrobić.
-
Płakała-Mamo!Mamo!Mamo! wróć proszę!! Jeżeli nie wrócisz to mnie już nie zobaczysz!
-
Podbiegłam do niej. Położyłam się przytuliłam ją do siebie.
-Spokojnie, mała. Nie płacz już.
-
Spojrzała na wszystko...
-Nie ja się do tego nie nadaję...
-
Wyrwała się-a czemu nie?? Nie mam nikogo bliskiego poza kuzynką...-powiedziała i zapłakana wybiegła. (wyszła.)
-
Spojrzałam w kierunku wadery. Nie wiem, czy jej to powiedzieć, boję się, nie wiem jak zareaguje... i czy mi uwierzy.
-Sachiko, poczekaj!
Pobiegłam za nią.
-
Równiez wybiegła.
-
Weszła.
-
Weszłam za nią. Ostrożnie położyłam małą na trawie.
-
Usiadła na trawie i spojrzała na gwiazdy.
-
Podeszłam i usiadłam koło niej.
-Przynajmniej odnalazłam ciebie... chciałabym móc zobaczyć się z moim szczeniętami... nie wiem sama co się z nimi dzieje od tamtego czasu...
-
Nie odezwała się.
-
Popatrzyłam w gwiazdy. Zauważyłam coś na kształt wozu... to było dość dziwne.
-
-Valthienn...słyszałam że jesteś ciotką Cadence...czyli jesteś siostrą jej mamy...czyli jesteś też siostrą mojej mamy!-ucieszyła się.
-
Spojrzałam na Sachiko. To niemożliwe.
-Miałam tylko jedną siostrę, mamę Cadence.
-
-Właśnie to chciałam tam powiedzieć...
-
Zapłakałam..okazało się że ona i Cadence nie są chyba kuzynkami.
-
-Zaczekaj... jesteście kuzynkami. Jestem ciotką Cadence.. tak więc...
-
-Jesteś jej matką.
-
Popatrzyła na nią swoimi małymi oczętami.
-
-To niemożliwe... przecież one wtedy... albo... niby jak...
Popatrzyłam na Sashiko.
-
Dalej obserwowała gwiazdy.
-
-Pamiętam coś...bo..kiedyś...z mamą..las...drzewo...-rozbolała ją głowa (xD)
-
-Las.. burza... wasza ucieczka...
_______________
Jak zwykle. xDD
-
Przez wiele lat nie przypominała sobie o tamtym...ahh.
______________________________
COOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO??
-
______________________
Lat? xD
-
__________________
xDDD
-
-Sachiko, czyli to naprawdę ty!
Do jej oczu napłynęły łzy. Nigdy by nie pomyślała, że znowu ją zobaczy.
____________________
xDDD
-
-Mama-pomyślała i podbiegła do niej!
_________________________________
Jezu ja się poryczę xD
-
Uśmiechnęła się lekko, lecz jednak nie był to szczery uśmiech, był trochę wymuszony.
_____________
Poker fejs...xD
Spadam, pap
-
-Maleńka!
Mocno ją przytuliłam. Tak bardzo za nią tęskniłam.
___________________
Śmiało. xDD
Branoc. ;-;
-
-Mamo!!-powiedziała przytulając się.
_____________________________
Pap. xDD Dziękuję za pozwolenie xD
-
-Myślałam, że nie żyjesz... ale jakim cudem? Co się stało z innymi?
-
-Wiem...że się odłączyłam..zgubiłam..i udało mi się tutaj wrócić...nie wiem gdzie reszta..
-
-Przynajmniej mam ciebie... tęskiniłam za tobą.
Przytuliłam ją mocno.
-
-kocham cię!
-
-Ja ciebie też, słońce.
____________________
Jakie wyznania. xDD
-
Płakała i śmiała się jednocześnie.
______________________________
Taaa xD
-
-Wyrosłaś... twoja kuzynka dobrze się tobą opiekowała.
-
-Szkoda że nie było cię ze mną...
-
-Teraz jestem... tata byłby z ciebie bardzo dumny.
-
-Właśnie a gdzie tatuś?? (xDD)
-
-Tata... nie żyje.
Powiedziałam to z trudem, ale lepsza prawda niż kłamstwo.
____________________
No weź. xDD
-
-Aha-powiedziała krótko.
______________________
No co mój wilk to szczeniak xDD
-
-Już późno, musisz iść spać. Chodźmy.
-
-Dobrze-pobiegła w stronę pałacu.
-
Ocknąłem się i potrząsnąłem głową. To, co najciekawsze, zawsze mnie omijało.
__________________
xD
-
Wyszedłem.
-
Westchnęła cicho i położyła się.
-
Wszedłem.
-Hej, przepraszam, że cię zostawiłem.
-
-C-co? Nie, nic się nie stało.
-
Usiadłem i spojrzałem w ziemię.
-
Weszłam z dala od wszystkich. Szłam nucąc piosenkę z łbem tuż przy ziemi.
-
Spojrzała na Avena.
-
Podniosłam łeb i zobaczyłam wilki. Siadłam z daleka i się im przyglądałam. Było dość ciężko mnie dostrzec, gdyż zlewałam się powłoką nocy.
-
Usłyszała cichy szelest i rozglądnęła się.
-
Patrzyłam na nich tym swoim smutnym spojrzeniem.
-
Oparła głowę o łapy.
-
Machnęłam ogonem.
-Jaka ona biała-stwierdziłam szeptem.
-
Usłyszała to zdanie i to bardzo wyraźnie, odwróciła się w stronę głosu.
-
Wzruszyłam ramionami i się położyłam. Oczy mi się zaszkliły od łez lecz nie płakałam
-
Dzięki mocy Luminescencji wszystko wkoło zaczęło się delikatnie świecić, dostrzegła waderę, wstała i podeszła do niej.
-
Położyłam łeb na łapach. Zamrugałam. Patrzyłam na trawę smętnym wzrokiem.
-
-Witaj-Uśmiechnęła się lekko.
-
-Ta cześć-rzuciła oschle.
-
-Jestem Cadence-Powiedziała.
-
-Raf, Uri, Siarkus -powiedziałam.
-
-Miło mi poznać.
-
Miałam coś już powiedzieć lecz się ugryzłam w język. Dosłownie. Poczułam tylko ból gdy kły zacisnęły się na języku.
-
-Wszystko dobrze?
-
Skinęłam głową. Krew spłynęła mi po wardze.
-
Usiadła i spojrzała w niebo.
-
Zamknęłam oczy.
-
Przeniosła wzrok na waderę.
-
Łzy popłynęły. Zaczęło grzmieć.
-Będzie burza-powiedziałam
-
Westchnęła.
-
I zaczęła się burza. Deszcz luną.
-
-Lubisz być mokra?
-
_________________--
z/w kompiel
-
________________________
Ok, to może w tym czasie skończę tą HS ;-;
-
Deszcz padał niemiłosiernie. Jego futro zaczęło sklejać się w grudki. Woda kapała z jego ociężałego ciała.
Przyklapnął na trawie, a ziemia przyczepiła się do niego. Mruknął jedynie pod nosem.
-
-Ja tam deszcz lubię-powiedziałam i spojrzałam na nowo przybyłego.
____
jj
-
Wzrok samicy nic nie spowodował. Bruno wciąż patrzył na ziemię,
w której błoto mieszało się z soczyście zieloną trawą.
Po jego pysku spływały krystalicznie czyste krople,
które po chwili stawały się brązowe od brudu spowodowanego nagłą burzą.
-
Brzyglądała się basiorowi.
-
Zaczęłam patrzyć się w ziemię. Futro było całe mocne.
-
Spojrzała na niebo, które co chwilę stawało się wręcz białe.
-
Podniosłam się. Otrzepałam z nadmiaru wody. Znów się położyłam, patrząc się w ziemię.
-
Znów się ocknąłem z dziwacznego stanu, w który wpadałem coraz częściej. Nawet nie zauważyłem, kiedy zaczęło padać i weszły dwa wilki.
-
Było tu naprawdę dużo wilków. Nie widział tego, ale słyszał, czuł.
-
Przyglądałam się oczom basiora (Bruno). Zwróciły moją uwagę. Taki błękit rzadko się zdarzał.
-
Podeszła do Avena, przy okazji była cała w błocie, spojrzała na fwoje futro...
-Na takiej błotnistej ziemi fajnie się ślizga-Powiedziała do siebie.
-
Zamrugałem i na wszelki wypadek nawet nie drgnąłem, aby nie wywalić się na śliskim błocie i nie zrobić z siebie idioty.
-
Wstałam. Cofnęłam się i wzięłam rozpęd. Ślizgiem dojechałam do Cad i Avena.
-Nieźle...
-
Spojrzałem na Raf.
-
Uniosłam brwi.
-Jestem Uri, Siarkus, Raf-powiedziałam niezbyt ciepło. Ale kulturę trzeba zachować.
-
-Avenkiller.
-
-Mhm-mruknęłam. Zaczęłam się ślizgać na błocie.
-Spróbujecie?-spytałam
-
Zacząłem się ostrożnie i powoli poruszać ku bezpiecznie wyglądającej kępie trawy.
-
-Ja chętnie-Powiedziała i zaczęła się ślizgać, już po chwili była cała upaprana.
-
-Ja dziękuję. - mruknąłem, docierając w końcu do kępy.
-
-Czemu? To fajna zabawa- Wstała i otrzepała się.
-
-Popieram Cad-stwierdziłam ślizgając się. Po chwili wielka kula błota uisła się do góry a ja leżałam plackiem na ziemi.
-
Zaczęła się śmiać, nie przeszkadzało jej to, że zachowywała się jak szczeniak.
-
-Jestem "czyściutka"-powiedziałam.
-
-Jest ciemno i tak nie widać.
-
-Hai-potwierdziłam
-
Ziemia powoli zaczyłała przybierać formę przed desczową, jednak bardziej zniszczoną.
Spojrzała na futro i zamiast białej sierści było tylko błoto i jeszcze raz błoto.
-
-Jeszcze bym się utopił. - mruknąłem w odpowiedzi na wcześniejsze pytanie.
-
Machnęłam ogonem i wyszłam.
-
-Utopił?-Zaśmiała się-Raczej nie da się tu utopić.
-
-Och, wierz mi, mógłbym się utopić nawet na pustyni. Choć może nie jest to dobre porównanie, bo na pustyni też da się utopić.
-
-Wszystko jest możliwe-Uśmiechnęła się-Idę nad jezioro, idzesz?
-
-Jasne. - wstałem.
-
Złapała basiora za ogon i wyszła razem z nim.
-
Weszłam powolnym krokiem i usiadłam obok jakiegoś kamienia.
-
Wbiegła z feniksem.
-
Zauważyłam Sashiko jej nowego przyjaciela. Spojrzałam w ich kierunku.
-
-cześć mamo!-powiedziałam biegając za feniksem.
-
-Hej, widzę, że masz nowego przyjaciela.- Powiedziałam i spojrzałam na feniksa, który się do mnie szczerzył. Położyłam się.
-
-Yhm!!
-
-No to świetnie... nie jesteś czasem głodna?- Spytałam ją z troską.
-
Wyszedł.