Wataha Farkas!
Nasze własne tereny. => Las => Wątek zaczęty przez: Cadence w Październik 12, 2013, 17:20:09
-
Niewielki. Znajduje się gdzieś na środku lasu... Woda jest chłodna i orzeźwiająca... Są tam małe rybki, idealne gdy szczeniaki chcą nauczyć się polować na drobne żyjątka.
-
Weszłam. Wskoczyłam do wody, by po chwili wyjść znów na brzeg. Usiadłam rozglądając się.
-
Wbiegłam szybko do wody -hahha świetna zabawa-krzyknęła.
-
Obserwowałam ze zdumieniem waderę.
-
-O cześć-powiedziała słodkim szczenięcym głosem.
-
- Eee... hej.
-
-Nazywam się Sashiko a ty?-zapytałam wychodząc z wody.
-
- Emily.
-
-Jesteś zwykłym szczeniakiem??-zapytała.
-
- Nie rozumiem ciebie. Można być ,,niezwykłym szczeniakiem"?
-
-Nie..czy jesteś szczeniakiem alph..beth..?
-
- Oczywiście, że nie. A ty jesteś szczeniakiem Alphy?
-
-Nie...alpha to moja starsza kuzynka. Może kiedyś jak dorosnę będę bethą!-powiedziała z lekkim przechwalaniem.
-
Uniosłam brwi.
- Gratuluję.
-
-Może zamiast o tym gadać pobawimy się?-zapytała.
-
- Ale w co?
-
-Hmmm berek!-powiedziała dotykając szczeniaka, zaczęła uciekać.
-
Uśmiechnęłam się i zaczęłam biegać za Sashiko.
-
Uciekała zdyszana.
-
Gdy Sashiko była już o wiele dalej, skoczyłam najwyżej jak mogłam, złapałam się gałęzi drzewa, zakręciłam się na nim i puściłam. Wylądowałam przed Sashiko.
-Ha!
-
Nie miała gdzie uciec- okej teraz ja gonie!- powiedziała.
-
Zaczęłam biec co sił przed siebie.
-
Gdy już nie miała siły kilka metrów przeleciała na skrzydłach a potem znów biegła.
-
Zatrzymałam się na chwilę rozglądają się. W końcu cofnęłam się trochę, rozpędziłam i przeskoczyłam strumyk. Zaczęłam biec dalej.
-
Przeskoczyła strumyk bez kłopotu dalej biegnąc.
-
Nie miałam już siły. Wskoczyłam na drzewo kładąc się i śmiejąc na gałęzi.
- Dobra koniec.
-
-Okej- powiedziała śmiejąc się.
-
Rozejrzałam się.
-
-Coś się stało?-zapytała.
-
- Nieee
-
-okej...-powiedziała lekko zaniepokojona.
-
Wychyliłam się z drzewa. Zerknęłam w dół, na Sashiko.
- Coś nie tak?
-
-Wszystko jest w porządku-powiedziała i usiadła na jednej z gałęzi jakiegoś drzewa.
-
Z powrotem położyłam sie na gałęzi.
-
-Robimy coś? Trochę się nudzę..
-
- Nie wiem. - nagle się ożywiłam. - Są tu jakieś szczyty gór? Takie wysokie?
-
-Chyba...
-
- No to świetnie!
Wybiegłam.
-
Pobiegła za nią.
-
Wszedłem. Usiadłem i spojrzałem na wodę.
-
Wszedłem, zobaczyłem jakąś sylwetkę, podeszłem bliżej.
-Cześć, kto ty??
-
Odwróciłem się do mówiącego.
-Hej. Avenkiller, ale mów mi jak chcesz. A ty?
-
-Luis, mów Lu. -Usiadłem obok niego
-
-Miło mi poznać. - uśmiechnąłem się.
-
-Co tu robisz?
-
-Mówisz ogólnie, czy w tej chwili?
-
-Nikt mnie nie rozumie... W tej chwili.
-
-W tej chwili... Sam nie wiem. Chyba po prostu chciałem się przewietrzyć.
-
-A ja się błąkam bez celu...
-
-Aha... - spojrzałem na Luisa.
-
-Wyrzucili mnie z rodziny to się błąkam...
-
-Współczuję... Moja rodzina nie żyje.
-
-Czyli podobne sytuacje...
-
-Owszem...
-
Podszedł do strumyka i napił się wody
-
Położyłem się i oparłem głowę na ziemi.
-
Usiadłem i wpatrywałem się w swoje odbicie.
-
Spojrzałem na Luisa.
-
Spojrzałem na małą rybkę.
-
Zanurzyłem łeb w wodzie.
-
Ryba popłyneła. Spojrzałem na basiora i zrobiłem to samo co on.
-
Uśmiechnąłem się pod wodą.
-
Wbiegła do wody z zadowoleniem.
-
Wskoczył za nią.
-Hej, jak masz na imię??
-
Nie zwracałem na nich większej uwagi. Zacząłem przyglądać się wszystkiemu pod wodą.
-
Weszła powoli i rozglądnęła się z lekka.
-
Nie usłyszałem kroków, wciąż mając głowę pod wodą.
-
Spojrzała na basiora, tykła go lekko łapą.
-
Zachłystnąłem się wodą i wynurzyłem gwałtownie łeb, kaszląc.
-
-Przepraszam, ale to wyglądało jakbyś zemdlał.
-
-Ughl... Nie, tylko... - kaszlnąłem. -...oglądałem... eee... ryby? W zaciszu mojej głowy brzmiało to lepiej... - kaszlnąłem jeszcze kilka razy i zamilkłem.
-
-Ryby?
-
-No, te takie... wodne... eee... mniejsza z tym. - zamilkłem, czując, że robię tylko z siebie idiotę.
-
Zaśmiała się.
-
Zrobiłem dość dziwną minę, nie wiedząc, czy Cadence śmieje się ze mnie czy raczej do mnie.
-
Spojrzała na niego krzywo.
-
Zamrugałem.
-
Spojrzała w wodę.
-
______________________________________
Y, to tak czy nie? Wiesz chyba o co kaman xD
-
_________________________
Chyba wiem...xD
-
_____________________
To tak czy nie? xD
-
_________________
Nom...
Jeżeli dobrze rozumuję...xD
-
___________________________________
To znaczy: c-y b------z m--ą p-------ą ::) xD
-
_________________
A no to dobrze rozumuję...
-
_________________________
No xD
-
_________________
Dobra koniec spamu.
-
Spojrzałm na Cadence.
______________________
Lecę, pa.
-
-Co? Coś się stało?
______________________
Pap
-
Weszłam niezwykle cicho i stałam się niewidzialna.
-
-Nie, czemu?
-
Cichutko wlazłam na drzewo.
-
-Nie, bo tak się spojrzałeś.
-
Zerwałam najciszej jak mogłam jedną gałązkę, wychyliłam się i rzuciłam w Cadence. Potem znieruchomiałam (niewidzialna) powstrzymując się od śmiechu,
-
Wbiegła...-mamusiu wróć proszę!-wyszeptała.
-
Drgnęłam. Wyrwałam jeszcze dwie gałązki. Mniejszą cisnęłam w Sashiko, drugą, większą w Avenkillera. Zachichotałam cichutko.
-
-Emily... Myślisz, że Cię nie słyszałam?
-
Poczuła lekki ból w głowę. Jednak wcześniej chciała się utopić i teraz jest słaba więc najmniejszy ból sprawił jej wielkie cierpienie. Położyła się i zaczęła ciężko oddychać.
-
Znieruchomiałam o mało co nie wybuchając śmiechem. Dalej sądziłam, że mnie Cadence nie widzi. Oczywiście nie dostrzegłam również Sashiko.
-
Pokręciła głową.
-Sashiko-Podeszła do niej.
-
Zamknęła oczy, nie chciała się przyznać do tego co chciała zrobić.
-
Zerknęłam na Sashiko. Zamarłam, stałam się znowu widzialna, zeskoczyłam z drzewa i podbiegłam do Sashiko wybuchając płaczem.
- Ja nie chciałammm! - chlipnęłam. - Nie chciałam jej zabić!
___
xD
-
Nagle zobaczyła co się dzieje otworzyła oczy i zaczęła się śmiać.
(wybuchłam śmiechem xDD)
-
Spojrzała zmieszana na szczeniaki.
-
Śmiała się bez końca.
-
Wytarłam łzy i spojrzałam zdziwiona na Sashiko. Po chwili znów wybuchnęłam płaczem i odbiegłam, przeskakując strumyczek.
-AAAAA! Duch! Duch Sashiko chce mnie zabiććć! - jęknęłam
-
Śmiała się tak strasznie że nie zauważyła co się stało.
-
-Co?
-
-Słyszałaś??hahah!-śmiała się.
-
Pobiegłam przed siebie przestraszona. W końcu wskoczyłam na drzewo i wspięłam się na sam czubek.
-
-Ja żyję spokojnie xDD
-
-Co ty jej zrobiłaś?-Spojrzała z uśmiechem na Emily.
-
Przeskoczyłam na następne drzewo i schowałam się za liśćmi.
-
Poleciałam za Emi żeby ją postraszyć -BOOO!
-
- AAAAAAAAAAAA! - wyskoczyłam zza drzew i pobiegłam dalej. Zrobiłam się niewidzialna. - Corton! - wrzasnęłam.
-
Śmiała się.
-
-Dobra już spokojnie. Sashiko, co ty jej zrobiłaś-Powtórzyła.
-
Podpaliłam trawę tak, aby ogień doszedł do Sashiko.
-
Nie zdążyła nic powiedzieć ponieważ jej skrzydła zaczęły się palić.
-
Wciąż byłam przekonana że to duch. Dlatego zamarłam gdy Sashiko zaczęła się palić.
-
-Ej.-Za sprawą magii skrzydła Sashiko przestały się palić.
-
Ogień się zatrzymał ale skrzydła były uszkodzone, zaczęła spadać.
-
Podbiegłam do Sashiko i złapałam ją. Niestety była za ciężka (xD), i też przewróciłam się.
-
-Moja głowa...pokręciło cię? (xD)
-
-Co wy wyrabiacie?
-
- Po co spadałaś tak szybko? - jęknęłam. Zrzuciłam z siebie Sashiko i wstałam.
-
-A bo ja wiem-powiedziała.
-
Ocknąłem się. Zamrugałem i spojrzałem na szczeniaki.
-
-Bez takich. Mówcie o co chodziło, czemu Emily tak się bała?
-
Usiadłam przy strumyku.
- Nieważne - burknęłam.
-
-Nieważne-powiedziała i usiadła obok Emily.
-
-Jaka zgodność. Lepiej powiedzieć, bo i tak się dowiem.
-
-Phi
-
- Ciekawe skąd - uśmiechnęłam się ironicznie. Wlazłam do strumyka i ochlapałam Cadence.
-
Wskoczyła do strumyka i ochlapała wszystkich.
-
Otrzepała się.
-Mam swoje sposoby.
-
- Jestem ciekawa jakie - wyszczerzyłam zęby i wybiegłam.
__________________
Kończę. Harry Potter sam się nie przeczyta xD
-
Gdy nikt nie patrzył znów próbowała się utopić.
-
-No, Sashiko, powiesz, czy wolisz siedzieć cicho?-Powiedziała i spojrzała na wodę-Sashiko?-Pobiegła do niej i odciągnęła od wody.
-
Zaczęła oddychać-i co zrobiłaś!-wywrzeszczała i wyszarpała się.
-
-Co ty wyrabiasz?
-
Milczała. Po chwili-Ryby oglądam...
-
-Ryby? Wyglądało to raczej na umyślne topienie się. Nie możesz tak robić.
-
-Wcale nie!! Mam swoją rybkę...-powiedziała, skłamała.
-
-Ach tak?
-
-Owszem
-
-Uznajmy, że w to uwierzyłam...
-
-Fajnie to ja idę się uto...pobawić!
-
-Nie, nie moja panno...-Powiedziała i usiadła przed Sashiko, nie było widać oraz czuć, lecz wkoło szczeniaka utworzyła się aura, ktora nie pozwalała zrobić niczego złego oraz nienormalnego.
______________
Czyli, jak coś wymodzisz i tak tego nie zrobisz bo nie możesz...xD
-
Obraziła się.
-
Spojrzałem na Sashiko.
-
-Nie obrażaj się. Nie chcę by coś Ci się stało.-Usmiechnęła się.
-
Czar miną..po raz pierwszy od tamtego dnia ledwo przypomniała sobie rysy swojej matki...nic więcej nie pamiętała była jeszcze mała-ja... ja idę!-powiedziała i ze łzami w oczach wybiegła.
-
-Sashiko poczekaj.-Krzyknęła do wybiegającego szczeniaka.
-
-Może lepiej... za nią iść? - spytałem niepewnie.
-
-Raczej nic sobie nie zrobi, zawsze chodzi gdzie, chce.-Powiedziała spokojnie, jednak martwiła się o Sashiko.
-
-Skoro tak mówisz. - powiedziałem, niepewny co robić.
-
-Raczej wiedziałabym gdyby coś chciała zrobić.
-
-A jeśli... znowu będzie chciała ''pooglądać ryby''...? - spytałem cichutko. (xD)
-
-Wiedziałabym.
-
-No... Skoro tak.
-
Położyła się.
-
Usiadłem.
-
Spojrzała przed siebie.
-Trochę nudnawo.
-
-No, trochę...
-
-Może masz jakies pomysły, by było ciekawiej?
-
-Nie wiem... Może... się przejdziemy.
-
-Możemy.
-
-To gdzie?
-
-Mnie jest to ogojętne.-Powiedziała i wstała.
-
Wbiegła szybko myśląc że tutaj zasta Valthienn.
-
-Ja jeszcze właściwie nigdzie nie byłem...
-
Wpadła na basiora.
-
-No to może od początku przejdziemy tereny... Szczerze, nawet ja ich dobrze nie znam.-Powiedziała i spojrzała na Sashiko.
-
Zamrugałem i spojrzałem na Sashiko.
-Nic ci nie jest?
-
-Nie..przepraszam...-powiedziała zawstydzona.
-
-Nic się nie stało. - uśmiechnąłem się do Sashiko.
-
-Mówiłam, że nic jej nie będzie.
-
-Cześć Cadence...nudzi mi się..
-
-No, miałaś rację. - zaśmiałem się. -To gdzie idziemy?
-
-A mogę też iść?
-
Spojrzała na Avenkillera.
-
Usiadła przyglądając się.
-
-Jeśli Cade... Jeśli chcesz... - spojrzałem na Cadence i Sashiko.
-
-Chcę-podskoczyła.
-
-No ok... I dawaj tu te skrzydełka...
-
-No to chodź. Cadence prowadzi, bo ja nic nie ogarniam... (xD)
-
-Nie dam skrzydeł bo mi się jedno spaliło
-
_____________________________
Cad, masz 333 wiadomości...xD
-
_____________
A no racja ona tyle ma xD
-
-Ja? No dobra i o to chodzi, wyleczyć je?
______________
Aha..xD
-
Spojrzałem na Sashiko.
-
-OKEJ!!...to znaczy jeśli możesz...(xD)
-
____________
xD
-
(xDD)
-
Kiwnęła głową, a skrzydło było już całe.
-To idziemy?-Dodała.
_________________
Zwolnijcie, ja na 3 forach i tablecie...xD
-
-Jasne. - stanąłem obok Cadence.
-
-Tak!-powiedziała i podleciała lekko do góry.
____________________________
A ja tylko na dwóch forach xD
-
______________________
Ja na trzech xD
-
-To może najpierw Łąka, wątpię by na bagna ktoś chciał iść.
-
-Oki.
-
-Jasne.
-
-Dorośli prowadzą-powiedziała (xD)
-
-Cad prowadzi. - odparłem.
-
-Czemu Cad? Dobra...-Powiedziała i poszła w stronę łąki (wyszła)
-
Poleciała za nią. (wyszła)
-
Wyszedłem za nimi.
-
Weszłam i wdrapałam się na jakiś pień, po czym usiadłam. Śpiew ptaków umilał całą atmosferę.
-
Zeszłam z drzewa i wyszłam.
-
Wyszedł